– Po 24 lutego dla wielu Ukraińców Białorusini przestali być uchodźcami politycznymi. Są teraz obywatelami kraju, z którego terytorium lecą na nich rakiety. Jak wyglądają ich wspólne zajęcia? – Jednym z kluczowych przesłań w
materiale, który ukazał się w Piśme jest to, że trwające na Białorusi represje wpływają na życie ludzi wewnątrz kraju i na chęci Europejczyków do pomocy tym, którzy uciekają [z Białorusi] i nie popierają działań władz. Nasz projekt daje głos tym młodym Białorusinom i Białorusinkom, których rodziny zapłaciły bardzo wysoką cenę za to, że chcą żyć w kraju, który nie bombarduje swoich sąsiadów. A to, że dzielą się tym doświadczeniem i historią ze swoimi rówieśnikami z Ukrainy, jest rodzajem wspólnej psychoterapii, lekcją historii Białorusi. Wielu Ukraińców dopiero w polskich ośrodkach dla uchodźców dowiaduje się, kim są na Białorusi więźniowie polityczni i że ludzie trafiają do więzienia za przypadkowe dopasowanie bieli i czerwieni na skarpetkach albo z powodu kartonu z telewizorem LG stojącego na balkonie.
Dla dzieci i nastolatków, które znajdują się w kryzysie na równi z dorosłymi, bardzo ważna jest komunikacja z osobami, które nie tylko mają takie same doświadczenia, ale także rozumieją ich emocje i tak samo postrzegają zachowanie dorosłych. Fotografia, dzięki umiejętności obserwacji i analizy tego, co dzieje się wokół nich, staje się narzędziem, które pomaga im radzić sobie z emocjami, skupić się na swoim stanie w tej sytuacji.