Wołodymyr: "Miesiąc temu przyjechaliśmy do Polski z bratem i kuzynem, aby uczyć się na kierowców ciężarówek. Nauka się skończyła, trzeba wracać do domu. Musimy wracać. Wszyscy nasi krewni prosili nas, żebyśmy nie wracali. Powiedzieli, że mamy ogromne szanse na przeżycie. Ale to niemożliwe, kiedy codziennie docierają do nas takie informacje z Ukrainy, Można uciec przed wojną, alechwilę później zginąć w wypadku samochodowym. Wszyscy jesteśmy równi wobec Boga. Należy się modlić, ale również działać!"
Dmytro: "Moglibyśmy zostać w Polsce lub Niemczech, ale jedziemy do naszych krewnych, bo tam są wszyscy. Nie wezmę do ręki broni. Nie chcę zabijać. Jesteśmy rodziną wierzącą w Boga, a on mówi: "Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie". Jeśli jednak potrzebna będzie pomoc to zrobię wszystko, co w mojej mocy. Mogę pomagać jako kierowca, pielęgniarz, czy choćby kucharz. Wracamy do ojczyzny. Jak można spokojnie żyć wiedząc, że jesteś bezpieczny, a twoi rodacy codziennie są bombardowani przez wroga. Jeżeli mamy umierać to wszyscy razem!"
Witalij: "Szukaliśmy takiej pracy, aby móc często jeździć jednocześnie do domu na Ukrainie. Studiując zostaliśmy niespodziewanie wciągnięci w wir wojny. W domu mamy rodziny, dzieci. Jak możemy je zostawić? To nie jest patriotyczne".