– W kącie zatłoczonego pokoju zamiast toalety stały butelki z moczem. Ledwo wystarczało miejsca, by stać. Staliśmy przyciśnięci do siebie nawzajem, żeby przynajmniej tak, na stojąco, móc się przespać – wspomina Stanisłau. Tam, bez jedzenia, wody, bez możliwości chociażby usiąść, sto dwadzieścia osób spędziło 12 godzin. Niektórzy ludzie byli tak pobici, że ledwo widzieli. Stanisław pamięta ludzi ranami od postrzału gumowymi kulami na nogach. – Na nasze wołania, pukanie do drzwi i prośby o wpuszczenie lekarza nie odpowiadał nikt… Prosiliśmy o wodę, lekarza, możliwość skorzystania z toalety – opowiada mężczyzna urwanymi zdaniami. Doktor przyszedł kilka godzin później. Przez cały ten czas odbywały się 5-minutowe procesy sądowe. Ludzi, niezależnie od ich stanu i okoliczności, w jakich zostali schwytani, skazywano na 10-15 dni pozbawienia wolności.