Większość ludzi została zwolniona na kilka dni przed terminem zakończenia kary. Dzień po wyjściu na wolność Kim otrzymał telefon z Komitetu Śledczego. Zaproponowano mu, by przyszedł porozmawiać o zatrzymaniu i pobiciu. W biurze śledcza zapytała, czy Kim planuje to zgłosić.
– Spojrzałem na jej biurko i zobaczyłem całą kupę zgłoszeń, to na samej górze było takie samo, jak moje. Wtedy i wtedy, taki i taki obywatel został zatrzymany, w sprawie pobicia prowadzone jest śledztwo. A do tego notatka: jeśli nie pojawią się dodatkowe okoliczności, sprawę umorzyć.
Śledcza wzruszyła ramionami i przyznała, że zgłoszenie „nikomu nie pomoże". Zamiast tracić czas w Komitecie Śledczym, mężczyzna poszedł pomóc wolontariuszom stojącym pod murami aresztu przy ul. Akreścina
Pod koniec rozmowy Kim znów machnął ręką mówiąc o swoich obrażeniach. Nie zamierza prosić żadnych organizacji o pomoc.
– Jaka pomoc? Jest wystarczająco dużo ludzi, którzy naprawdę potrzebują pomocy. Kiedy usłyszałem inne historie, zdałem sobie sprawę, że właściwie miałem szczęście. Ja sam sobie poradzę z moimi siniakami.