– Wszyscy nasłuchaliśmy się historii dotyczących tego, co wydarzyło się w dniach 9-11 sierpnia, to był koszmar. Więc kiedy rozmawialiśmy ze sobą, wydawało nam się, że było normalnie. Przynajmniej nie zostaliśmy pobici ani zgwałceni – wspomina rozmowy w pierwszych godzinach po aresztowaniu.
Po paru dniach i wysłuchaniu zeznań kilkorga świadków podejścia funkcjonariuszy do niego, chłopak zrozumiał, że to, jak go traktowano nie miało nic wspólnego z normalnością.
– A potem powiedzieli mi, że warunki, w jakich przebywałem i sposób, w jaki byłem traktowany, są uznawane za tortury przez organizacje międzynarodowe – Jauhien wyraża szczerą wdzięczność tym, którzy pomogli mu zdać sobie z tego sprawę. I zrozumieć, że ludzie nie powinni opuszczać aresztu ze słowami: „Miałem szczęście, że mnie nie zgwałcili"