O PROJEKCIE
Tysiące zatrzymanych i pobitych Białorusinów przeszło w ostatnich miesiącach przez prawdziwe tortury. Każdego dnia ich liczba rośnie, a niezależne media robią wszystko, aby głosy ofiar były słyszalne w kraju i w świecie. Tych historii jest tak wiele, że giną w nich ludzkie emocje. My staramy się zrozumieć – na tyle, na ile to możliwe – co czuły i przeżyły ofiary przemocy milicji.

Niektórzy z naszych rozmówców opuścili Białoruś. Inni martwią się o swoich bliskich lub boją się dalszego prześladowania, więc chcą pozostać anonimowi. Niektórzy z naszych bohaterów od dawna biorą aktywny udział w życiu politycznym kraju i dawno temu pozbyli się złudzeń co do obecnej władzy, ale nawet u nich powyborczy terror wywołał szok. Inni zaczęli interesować się polityką dopiero latem 2020 roku i poznali swoją ojczyznę ze straszliwej strony. Byli też tacy, którzy po prostu wracali do domu po pracy lub szli do sklepu i wpadli w ręce funkcjonariuszy organów ścigania. Te historie to portret nie tylko ofiar, ale także w pewnym stopniu społeczeństwa białoruskiego.

Postanowiliśmy nie publikować niektórych historii, ponieważ nie możemy w pełni potwierdzić ich autentyczności.

To wszystko, co działo się na Białorusi w ciągu ostatnich miesięcy, powinien ocenić niezawisły sąd. Jednak już teraz możemy powiedzieć bez wahania, że stanęliśmy w obliczu terroru i tortur ze strony państwa.

Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tortur i terroru. Ani z punktu widzenia ustawodawstwa białoruskiego, ani z punktu widzenia prawa międzynarodowego.

Niezależne media, w tym dziennikarze Biełsatu, również doświadczają podczas relacjonowanych przez siebie protestów bezprecedensowej presji i prześladowań. Wielu naszych kolegów musiało opuścić swoją ojczyznę. Ale to nie powstrzyma naszej pracy i nie pomoże ukryć zbrodni dokonanych przez państwo.
Tysiące zatrzymanych i pobitych Białorusinów przeszło w ostatnich miesiącach przez prawdziwe tortury. Każdego dnia ich liczba rośnie, a niezależne media robią wszystko, aby głosy ofiar były słyszalne w kraju i w świecie. Tych historii jest tak wiele, że giną w nich ludzkie emocje. My staramy się zrozumieć – na tyle, na ile to możliwe – co czuły i przeżyły ofiary przemocy milicji.

Niektórzy z naszych rozmówców opuścili Białoruś. Inni martwią się o swoich bliskich lub boją się dalszego prześladowania, więc chcą pozostać anonimowi. Niektórzy z naszych bohaterów od dawna biorą aktywny udział w życiu politycznym kraju i dawno temu pozbyli się złudzeń co do obecnej władzy, ale nawet u nich powyborczy terror wywołał szok. Inni zaczęli interesować się polityką dopiero latem 2020 roku i poznali swoją ojczyznę ze straszliwej strony. Byli też tacy, którzy po prostu wracali do domu po pracy lub szli do sklepu i wpadli w ręce funkcjonariuszy organów ścigania. Te historie to portret nie tylko ofiar, ale także w pewnym stopniu społeczeństwa białoruskiego.

Postanowiliśmy nie publikować niektórych historii, ponieważ nie możemy w pełni potwierdzić ich autentyczności.

To wszystko, co działo się na Białorusi w ciągu ostatnich miesięcy, powinien ocenić niezawisły sąd. Jednak już teraz możemy powiedzieć bez wahania, że stanęliśmy w obliczu terroru i tortur ze strony państwa.

Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tortur i terroru. Ani z punktu widzenia ustawodawstwa białoruskiego, ani z punktu widzenia prawa międzynarodowego.

Niezależne media, w tym dziennikarze Biełsatu, również doświadczają podczas relacjonowanych przez siebie protestów bezprecedensowej presji i prześladowań. Wielu naszych kolegów musiało opuścić swoją ojczyznę. Ale to nie powstrzyma naszej pracy i nie pomoże ukryć zbrodni dokonanych przez państwo.